Minęło już trochę czasu od powrotu z Danii, ale dopiero teraz, czytając opisy pobytów na wakacjach, kiedy do mojego urlopu jeszcze daleko, stwierdziłam, że czas na krótką relację.
Jako, że podróż była służbowa, to i wiele nie zwiedziłam, ale muszę powiedzieć - Dania jest naprawdę pięknym krajem.
Niestety wciąż byliśmy w pośpiechu i wielu rzeczy nie udało mi się uchwycić.

Hotel w Kopenhadze mieliśmy w ścisłym centrum i wszędzie blisko. Co prawda była to dzielnica byłych domów publicznych i tym podobnych atrakcji (co było jeszcze dosyć mocno widoczne), ale czułam się tam bezpiecznie.
Kopenhaga nie przytłacza. Jest bardzo dużym miastem, ale z takim klimatem, że czułam się tam jak u siebie.
Krajobraz Danii jest bardzo zróżnicowany, a wybrzeża ma przepiękne. Nie wiedziałam, że Bałtyk może być tak czysty :)

A to widok na wyspę Samso. Jest tam tak sielsko, że mogłabym tam zostać na wakacje. Chociaż przy dłuższych rozmowach ten obraz Arkadii nam trochę się oddalił. Wyspa jest samowystarczalna energetycznie, a nawet na tym zarabia, ale tak jak wszędzie mają problem z zatrzymaniem młodych na wyspie.
Kto chętny do przeprowadzki?
Co do kuchni duńskiej, to trudną ją uchwycić. Nawet Duńczycy o to zapytani wymieniają tylko klopsiki mięsne...
Nadrabiają to bardzo popularną kuchnią ekologiczną, której miałam okazję spróbować w fajnej knajpce MioBio. Nie wszystkim przypadła do gustu, ale dla mnie bomba. I piwo ekologiczne mają niezgorsze.

Kopenhaga to miks - hippisi, design, historia, bardzo ciepli i pomocni ludzie (tu przede wszystkim nasz kierowca, który jest chyba najsympatyczniejszym człowiekiem na Ziemi).
Będę naprawdę ciepło wspominać ten pobyt. Przynajmniej z tych względów ;)
